Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk
1621
BLOG

To veto klimatyczne premier Kopacz to przysłowiowy „pic na wodę”

Zbigniew Kuźmiuk Zbigniew Kuźmiuk Polityka Obserwuj notkę 26

To veto klimatyczne premier Kopacz to przysłowiowy „pic na wodę”

1. W swoim expose wygłoszonym 1 października w Sejmie premier Ewa Kopacz poświeciła sporo uwagi bezpieczeństwu energetycznemu naszego kraju a w tym kontekście ochronie polskiego górnictwa przed nieuczciwą konkurencją, a nawet zapowiedziała veto w sprawie szykowanego od wielu miesięcy zaostrzenia polityki klimatycznej przez Unię Europejską.

Być może ten zdecydowany ton pani premier szczególnie w odniesieniu polityki klimatyczno-energetycznej UE, wynikał z faktu, że pod Sejmem jej wystąpienia słuchało ponad 2 tysiące górników, bowiem już po 2 tygodniach wyraźnie widać, że żadnego weta nie będzie, a podejmowane działania w tym wizyty w Niemczech i we Francji, mają tylko maskować bezradność obecnego rządu w tej sprawie.

Są już bowiem dostępne propozycje konkluzji na szczyt UE w dniach 23-24 października i wynika z nich, że wiodące kraje UE chcą wyraźnego zaostrzenia polityki klimatycznej do roku 2030, której przeforsowanie oznacza klęskę dla górnictwa węglowego w Polsce i energetyki opartej na węglu, a w konsekwencji podwojenia cen energii także dla wielu innych energochłonnych branż naszej gospodarki.

2. Trzeba przy tym zauważyć, że przygotowanie takiego, a innego kształtu konkluzji na szczyt UE w dniach 23-24 października, to przede wszystkim „zasługa” urzędników poprzedniego rządu i duetu Tusk-Serafin (sekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych zajmujący się sprawami europejskimi, od 1 grudnia zapewne najbliższy współpracownik Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej).

Miejsce Serafina zajął teraz minister Rafał Trzaskowski (poprzednio szef resortu Administracji i Cyfryzacji) ale jego możliwości zmiany zapisów konkluzji najbliższego szczytu UE są jak się wdaje żadne.

Wprawdzie był on ostatnio w Brukseli razem z pełnomocnikiem rządu ds. klimatu Marcinem Korolcem, towarzyszyli także premier Kopacz w jej wizytach w Berlinie i Paryżu ale niczego specjalnego nie wskórali.

3. A w propozycjach konkluzji napisano bardzo wyraźnie: redukcja emisji CO2 o 43% do roku 2030 w ramach ETS (europejskiego systemu handlu emisjami) poprzez podniesienie obecnie obowiązującego współczynnika 1,74% do 2,2%, a w konsekwencji cen uprawnień do emisji CO2 do poziomu od 20 do 30 euro za tonę.

Już od paru lat KE staje na głowie aby ceny tych uprawnień rosły w ramach obowiązujących rozwiązań redukcyjnych.

Wprawdzie ze względu na światowy i europejski kryzys zapotrzebowanie na energię w Europie w ostatnich latach zamiast wzrosnąć, spadało w związku z tym cena uprawnień do emisji CO2 w ramach wolnego handlu emisjami malała i wynosiła już „zaledwie” 5 euro za tonę CO2.

Najpierw więc KE przeforsowała zdjęcie z rynku 900 mln uprawnień w latach 2014-2016 i przesunięcie ich na lata 2019-2020 (choć to tylko wybieg, zapewne nigdy one na ten rynek nie wrócą) w związku z tym już od lutego tego roku cena uprawnień do emisji CO2, wzrosła do 7-8 euro za tonę.

Ale to wszystko mało, bo cena na tym poziomie nie wymusza przecież odchodzenia od produkcji energii z węgla i przechodzenia na gaz albo atom, dlatego też KE szukała sposobów aby podwyższyć cenę uprawnień przynajmniej do 20 euro za tonę i to już od roku 2020 i dzięki ustaleniom tego szczytu takie ceny osiągnie.

4. Dla Polski oznacza to konieczność dodania do każdej megawatogodziny energii wytworzonej z węgla przynajmniej 80- 100 zł, przy średniej cenie hurtowej 1 MWh kontraktowanej obecnie na rok w 2015 wynoszącej około 165zł.

Pewnie na osłodę pani premier Kopacz dostanie jakieś derogacje mówiące, że redukcja dla Polski może być o parę procent przejściowo niższa, że będzie jakiś fundusz solidarnościowy z którego będziemy się mogli starać o ośrodki na modernizację energetyki, wreszcie Niemcy obiecają nam że zbudują ze środków europejskich interkonektory dzięki którym będziemy mogli kupować ich drogą energię odnawialną i już będzie można w Polsce ogłosić sukces negocjacyjny.

Tak samo zachował się premier Tusk w grudniu 2008 roku kiedy popisał pakt klimatyczno-energetyczny o 20% redukcji CO2 do roku 2020, wtedy też odtrąbiono sukces, a jego negatywne konsekwencje przychodzą dopiero teraz do polskiej gospodarki i gospodarstw domowych.

 

Dr nauk ekonomicznych, Poseł na Sejm RP obecnej kadencji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka